"Zielona godzina"
17/10/2016 - Read 1159 times

Inspirowana poezją Leśmiana opowieść o przedzieraniu się przez gąszcz lasu i pokonywaniu dzikiej rzeki, ale także o odkrywaniu sekretów własnego wnętrza. W grupie przypadkowo zebranych osób – bohaterów powieści – niemal każdy zabiera w podróż jakąś tajemnicę. Zanim dotrą do celu, będą musieli zmierzyć się z Dobrem i Złem, które ich zewsząd otaczają, ale także z tym, co niosą głęboko w sobie.
Odludne miejsca na Kaszubach, tchnące jeszcze pogańską magią.
Ważny moment w roku, gdy zbliża się letnie przesilenie, a nad wodami zaczynają płonąć świętojańskie ognie.
Przyroda tak intensywna, że zdaje się, jakby za każdym kamieniem, drzewem i strumieniem kryły się czujne i złośliwe istoty, zawsze skłonne działać na niekorzyść człowieka. A może to rzeczywiście po latach uśpienia obudziły się kaszubskie diabły?

Inspirowana poezją Leśmiana opowieść o przedzieraniu się przez gąszcz lasu i pokonywaniu dzikiej rzeki, ale także o odkrywaniu sekretów własnego wnętrza. W grupie przypadkowo zebranych osób – bohaterów powieści – niemal każdy zabiera w podróż jakąś tajemnicę. Zanim dotrą do celu, będą musieli zmierzyć się z Dobrem i Złem, które ich zewsząd otaczają, ale także z tym, co niosą głęboko w sobie.

W parowie, pod leszczyny rozchełstanym cieniem,
Spadły z nieba bezwolnie wraz z poranną rosą –
Drzemie Bóg, w macierzankach poległy na wznak.
Dno parowu rozkwita pod jego brzemieniem.
Biegnę tam, mokre trawy czesząc stopą bosą,
Schylam się nad drzemiącym i mówię doń tak:
„Zbudź się, ty – ptaku senny! Ty – ćmo wielkanocna,
Co zmartwychwstajesz pilnie, by lecieć w ślepotę
Świateł gwiezdnych, gdzie w mroku spala się twój czar!
Zbudź się! Słońce już wstało! Niech twa dłoń wszechmocna
Zrywa kwiaty te same, com we włosy złote
Mej dziewczynie zaplatał jak twój z nieba dar!
Zbudź się! Pierwszego szczygła zapytaj o drogę
Do chaty, gdzie po nocach przez okiennic szpary
Śmiech mój i me nadzieje patrzą w wonny świat!
Pójdziem razem! Ramieniem własnym cię wspomogę!
Pokażę ci sny nasze i nasze moczary –
I słońce w oczach ptaków, zapatrzonych w sad!...”
Tak doń mówię – i dłonią, wyciągniętą mężnie
Nad nim, jak nad zwaloną od uderzeń bramą,
Trafiam na jego ku mnie wyciągniętą dłoń!
I zgaduję – oczyma wodząc widnokrężnie –
Że on do mnie z parowu modlił się tak samo,
Jak i ja – nad parowem – modliłem się doń!...
(Bolesław Leśmian „Zielona godzina” VI)

Komentarze i opinie